0 Comments
Czy warto umierać za Gdańsk-? Pytano o to przed wojną. Ale pamięć polityków jest bardzo krótka.
wg http://izrael.org.il/forum/4-forum-erec-israel/82222-dlaczego-mamy-umiera-za-gdask-izrael.html
„Są wszelkie powody, by podejrzewać, iż prezydent USA Barack Obama nigdy nie słyszał demagogicznego pytania sprzed drugiej wojny światowej „Dlaczego mamy umierać za Gdańsk?” To samo można spokojnie założyć wobec jego sekretarza stanu Johna Kerry’ego.
Dziwne, ale ich polityka wydaje się czerpać inspirację z tego samego źródła ideologicznego, które dało światu powyższy problem retoryczny.
Slogan ten, bardzo w swoich dniach sławny (lub niesławny) pojawił się 4 maja 1939 r. jako tytuł artykułu w paryskiej gazecie L’Œuvre. Jego autorem był francuski socjalista Marcel Déat, a przesłanie brzmiało, że kolejne ugłaskanie Adolfa Hitlera jest niezbędne, by zapobiec wojnie. Było to już pół roku po umowie z Monachium z września 1938 r., która odbierała Czechosłowacji Sudety i przyznawała je Hitlerowi, żeby zaspokoić jego apetyt. To, zdaniem ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii, gwarantowało „pokój w naszych czasach”.
Kiedy wylądował na Heston Aerodrome bezpośrednio po zawarciu umowy, Chamberlain powiedział do wiwatujących tłumów, które na niego czekały: „Rozwiązanie problemu Czechosłowacji, które właśnie zostało osiągnięte, jest, moim zdaniem, tylko wstępem do szerszego rozwiązania, po którym cała Europa może znaleźć pokój. Dzisiaj rano przeprowadziłem kolejną rozmowę z kanclerzem Niemiec, panem Hitlerem i tutaj jest papier, na którym widnieje jego nazwisko, jak również i moje… Uznajemy porozumienie podpisane zeszłego wieczoru za symbol pragnienia naszych dwóch narodów, by nigdy więcej nie prowadzić ze sobą wojny”.
W kilka godzin później Chamberlain powtórzył to samo przedstawienie przed swoją oficjalną rezydencją, zapewniając swoich sympatyków, że przyniósł im „pokój z honorem” i protekcjonalnie zalecając, by „poszli do domu i spali spokojnie”.
Nikt jednak w Europie nie spał spokojnie przez wiele kolejnych lat mimo cynicznego poświęcenia małego demokratycznego kraju na ołtarzu pokoju przez Chamberlaina.
Niestety, natura tyranów jest taka, że nie imponuje im naiwność miłego faceta. Apetyt Hitlera nie został zaspokojony i w marcu 1939 r. dokonał inwazji na resztę Czechosłowacji — tej właśnie, dla której Chamberlain wyrażał po swojej zdradzie tyle poparcia i której bezpieczeństwa uroczyście przysięgał bronić.
Także ostateczny koniec „problemu czechosłowackiego” nie zakończył prowokacji Hitlera — jak to się różnym ugłaskiwaczom wydawało. Hitler szybko odebrał Europejczykom „spokojny sen” nowymi żądaniami.
Dotyczyły one Wolnego Miasta Gdańsk, półautonomicznej jednostki stworzonej w 1920 r. jako część Traktatu Wersalskiego i umieszczonej pod protekcją Ligi Narodów.
Zaraz po Konferencji Monachijskiej Hitler zaczął agitować za włączeniem Gdańska do Trzeciej Rzeszy. W kwietniu 1939 r. Polska ostrzegła, że przeciwstawi się każdemu wtargnięciu Niemców na swoje terytorium. To przypuszczalnie zobowiązałoby sojuszników Warszawy do przyjścia jej z pomocą.
Aby to ubiec, Déat napisał artykuł o poruszającym tytule, w którym szyderczo pytał Francuzów, czy rzeczywiście chcą ryzykować życiem za Gdańsk. Déat nie tylko uważał, że nie powinni, ale przedstawił Polaków jako nieustępliwych podżegaczy, których nierozsądne politykierstwo jest źródłem wszystkich ich udręk.
Ściągają oni nieszczęście sami na siebie poprzez przeciwstawianie się terytorialnym żądaniom Niemiec – zapewniał.”
fragment, wg http://izrael.org.il/forum/4-forum-erec-israel/82222-dlaczego-mamy-umiera-za-gdask-izrael.html
By admin